środa, 22 czerwca 2016

Rozdział 13

- Mogę Cię o coś spytać?
- Przecież cały czas o coś pytasz - zaśmiał się, gdy tylko te słowa opuściły moje usta.
Szliśmy na prywatną część plaży, do której dostęp miały tylko osoby mieszkające w takich apartamentach jak Eric.
- Przesadzasz - powiedziałam z lekką nutą ironii. Jego życie naprawdę było jedną wielką zagadką, a mnie korciło, by ją rozwiązać.
- Dajesz - powiedział z szerokim uśmiechem, poprawiając sobie okulary słoneczne na swoim nosie.
- A więc... - nie zdążyłam dokończyć, bo przerwał mi, spoglądając na mnie z ukosa.
- A czy przypadkiem teraz nie moja kolej? - spytał z przebiegłym uśmiechem.
- Nie sądzę - zaśmiałam się licząc na to, że da mi dokończyć moje pytanie.
- Nie nie - pokiwał głową, robiąc zamyśloną minę. Uśmiechnął się do mnie, objął mnie po przyjacielsku ramieniem i powiedział:
- Teraz doskonale pamiętam. Powinna być moja kolej - zaśmiał się. Przewróciłam oczyma.
- No to mów - powiedziałam lekko obruszona, po czym spojrzałam na niego z ukosa. Jego uśmiech się poszerzył.
- Jacob i Alice wspominali coś mi o wypadku...
Moje serce zamarło. Płuca natychmiast się skurczyły, a mi zabrakło dopływu tlenu. Musiał zauważyć strach, panikę czy przerażenie w moich oczach, gdy wszystkie wspomnienia wróciły z impetem.
- Van, coś nie tak? - spytał. Jednak ja nie odpowiedziałam.
Wiedział o wypadku... To była jedna z moich nielicznych tajemnic, ale ta była najbardziej osobista. Mało kto o tym wiedział. I raczej moim marzeniem nie było rozpowiadanie tego Ericowi.
Starałam się uspokajać. W jakiś sposób to, że przycisnął mnie do siebie i szeptał uspokajające słowa, zadziałały kojąco. Mało kto miał na mnie taki wpływ.
Normalnie, na samą wzmiankę o wypadku, po kilku chwilach dostawałam drgawek. Ale przy Ericu natychmiastowo się wyciszyłam, a nawet nabrałam ochoty, by wreszcie to z siebie wyrzucić.
Ogarnęło mnie poczucie egoizmu. Wiedziałam, że jeśli powiem coś takiego Ericowi, moje szanse na wydobycie od niego informacji będzie większe. Poza tym każdy facet miał moc uspokajania w swoich ramionach, co było dość dziwne, bo nigdy nie lubiłam kontaktu fizycznego z innymi.
Już chwilkę później zapytałam:
- Mówili Ci dokładnie, o co chodzi?
- Nie... Przepraszam, że w ogóle zacząłem ten temat. Nie powinienem...
- Jest okey - przerwałam, siląc się na najbardziej wiarygodny uśmiech, na jaki było mnie stać - Opowiem Ci o tym.
Nie przerywał. Słuchał uważnie. W tamtym czasie zdałam sobie sprawę, że właśnie kogoś takiego potrzebowałam. Kogoś, kto tylko wysłucha, co mam do powiedzenia. Kto pomoże mi obecnością. Kto przejmie to jarzmo. I będzie.
- Niedawno, zanim przyszłam do tej szkoły, jechałam z bratem na pożegnanie mojej najlepszej przyjaciółki. Kto by pomyślał, że ta kochana osoba, postanowi osobiście przyjechać po mnie?
Uśmiechnęłam się na te słowa.
- Satiana była śliczna i miała cudowny charakter. Mimo, że każdy zwracał na nią uwagę, ona pozostała skromna. Nie lubiła mówić o sobie. Mój brat i ona spotykali się jakiś czas. Często opowiadał o jej dużych, ciemnych oczach czy brązowych włosach. Miała ciemną karnację, jakiej jej zazdrościłam, bo nie musiała się opalać. Kochałam ją jak siostrę. Tamtego dnia upierałam się, by pojechać szybciej, bo naprawdę mi się spieszyło. Chciałam wręczyć jej prezent do nowej szkoły. Prosiłam go, by dodał gazu. Zagadałam go... Chyba pokazywałam mu jakieś zdjęcia... Zderzył się z jej autem. Centralnie. Oboje zginęli... Przeze mnie!
Rozpłakałam się. Wspomnienia tak bolesne i świadomość, że przyniosłeś komuś śmierć to jedno z najgorszych uczuć.
Eric przytulił mnie mocniej. Dał mi oparcie, pozwolił przeżywać to w spokoju i milczeniu. Starałam się uspokoić oddech, ale wyszło z tego tylko mocne zaczerpnięcia, jakbym się dusiła powietrzem.
Drżącymi ustami, starałam się kontynuować, by mieć to wreszcie za sobą:
- Jjj-a wttt-edy ddd-ostałam aaa-mnezji - powiedziałam, czując, jak moje ciało spazmatycznie się trzęsie. Nie myślałam wtedy o upokorzeniu, jakie na siebie znoszę. Liczył się tylko ból sprowadzony na nowo - Ppp-amiętam tt-ylko wyy-padek.
Nie wiem, ile tam tak siedzieliśmy w milczeniu. Ja, przytulona do jego ramienia, mocząc mu łzami koszulkę oraz brudząc ją tuszem do rzęs.
Dał mi coś cennego, za co w tamtym momencie byłam mu niezmiernie wdzięczna - swoją obecność. Dał mi swój czas, siebie samego, swój spokój... Przejął mój ból i uspokoił mnie delikatnym gładzeniem pleców.
Jeszcze nikt nie wiedział tyle o moim życiu. Nawet Alice.
Nawet nie wiem kiedy padłam z wyczerpania.
***
Hejo! :D Dziś rozdział krótszy. Ostatnią akcję dedykuję Sawci, która jest wielką fanką każdych relacji damsko-męskich, a jednocześnie wieczną singielką xD
Cały rozdział dedykuję wszystkim tym, którzy skomentowali poprzedni rozdział ;) 
Bez was by mnie tu nie było!
Do napisania!

7 komentarzy:

  1. Nie no szelejesz z tym szybkim dodawaniem nextów! :D
    Rozdział wyszedł ci świetnie! Biedna Van. Nie spodziewałam się, że aż tyle przeszła. Dobrze, że ma wsparcie w Ericu.
    Czekam na next. :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudo!
    W końcu piszę komentarz.
    Szkoła nie dała czasu.
    Buziaczki <3


    -dawniej Zawsze U.

    OdpowiedzUsuń
  3. Wzruszyłaś mnie tym rozdziałem! Genialnie potrafisz wczuć się w daną sytuację i rewelacyjnie ją opisać!
    Współczuje Van. Dobrze,że ma oparcie w Ericu!
    Oczywiście czekam na next!
    Pozdrawiam! :*

    Zapraszam do mnie:
    http://nadziejana.blogspot.com/
    http://fasionsstyle.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Zrobiło mi się smutno :c Jednego dnia stracić dwie z najważniejszych osób w swoim życiu, a dodatkowo zapomnieć całą swoją dotychczasową egzystencję i pamiętać jedynie ten okropny dzień. Biedna Van :c
    Życie jest krótkie, ale to najdłuższa rzecz, jaką posiadamy. To jest chyba takie moje życiowe motto :) Bo przecież nigdy nie wiemy, co się stanie. Każdego dnia możemy zginąć. Każdego dnia może nas spotkać coś złego. Ale możemy też poznać przyjaciela na całe życie lub prawdziwą miłość. Życie jest nieprzewidywalne i w tym jest cały jego urok ^^
    Pozdrawiam cieplutko
    Kate <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Ruda!!! Nawet na blogu musiałaś mi dowalić?! Jeszcze się zemszczę... To będzie słodka zemsta :D Poczekaj tylko, jak zatańczę na Twoim ślubie ;) Ale dzięki za to, że chociaż ją przytulił :D W końcu jakiś krok w dobrą stronę :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Super!
    Lubię dramy... :D
    u Ciebie też jest tak gorąco? Ja tu umieram z ciepła :P
    Zostawiam piosenkę: https://www.youtube.com/watch?v=xKnG2d9tZdU
    Pozdrawiam :)
    ~Lauren ♥

    OdpowiedzUsuń