Przewróciłam oczami śmiejąc się w środku. Wiedziałam, że za mną pójdzie. No może nie wiedziałam. Tak myślałam, albo miałam taką nadzieję. Cokolwiek by to nie było - sprawiło mi satysfakcję.
- Ja Cię nie zostawiłam - powiedziałam zatrzymując się i odwracając w jego kierunku. Uśmiechnęłam się złośliwie, po czym dodałam - Możesz po prostu chodzić szybciej.
Słyszałam jego chichot, zanim się odwróciłam. Chwilę później kątem oka mogłam dostrzec, że jego krok dorównał już mojemu i oboje, ramię w ramię szliśmy..
- Tak w ogóle dokąd my idziemy? - spytałam, zdając sobie sprawę z tego, że nie mam pojęcia właściwie, dokąd zmierzamy. Ja i mój refleks...
- Gdzie nas nogi poniosą - powiedział szturchając delikatnie moje ramię, po czym odsunął się na chwilkę.
- Plaża? - zasugerowałam. Spojrzał na mnie w tym samym momencie, w którym ja spojrzałam na niego. Znów mrok zielonych tęczówek kazał mi niejako podążać za sobą, ustalając uprzednio własny, nienaruszony szlak. Były tajemnicze, aż prosiło się, by je odkryć.
Nie można było z nich wyczytać nic konkretnego, bo nie zmieniały swojego odcienia, swojej wielkości czy natężenia wzroku. Nie dawały mi nic istotnego, żadnej konkretnej informacji, która ujawniałaby tożsamość Erica Blacka, który wiedział o mnie więcej, niż bym chciała.
Podążyłam swoimi oczyma, studiując niejako jego twarz i starając się w niknąć w głąb niego. Na próżno. Był jak skrzynia skarbów zamknięta i zakopana tak szczelnie, że wydobycie jej było niejako dokonaniem niemożliwego.
- Możemy i pójść na plażę.
Spokojny ton jego głosu i niesamowite opanowanie sprowadziło mnie na ziemię.
Po raz ostatni zerknęłam na jego oczy, po czym powróciłam do swoich myśli, które nieprzypadkowo opuściły moje usta.
- Nie łatwo Cię rozszyfrować.
Usłyszałam jego stłumiony śmiech. Lekko oburzona spojrzałam na niego, na co ten z westchnieniem zapytał:
- A co w tym trudnego?
- W tym, że nie znam odpowiedzi na moje pytania, względem Ciebie.
Zastanowił się chwilkę, po czym dodał:
- A co konkretnie chciałabyś wiedzieć?
- Dlaczego tak rzadko mówisz o sobie? Dlaczego nigdy nie masz zbyt wielu pytań? Dlaczego potrafisz odpowiedzieć na wszystko tak zwięźle i tajemniczo?
W mojej głowie rozegrało się jeszcze milion pytań z serii ,,Dlaczego", ale po moim wywodzie nie nastąpiła odpowiedź na żadne z nich, ku mojemu rozgoryczeniu i niezadowoleniu.
Eric po prostu pokiwał głową, dając mi znak niejako, że przyjął do wiadomości, co powiedziałam. Schował dłonie do kieszeni, patrząc przed siebie i co jakiś czas schylając głowę, by kopnąć kamień, który przesuwał się wraz z nami. Naszym tempem.
- Nie odpowiesz? - spytałam.
Cisza trwała jeszcze chwilkę. Nie móc już dłużej wytrzymać, otworzyłam usta, by coś powiedzieć, ale Eric znając doskonale wyczucie czasu, postanowił przerwać moje oczekiwania i zaczął:
- Ciekawość i niecierpliwość nie są zbyt dobrymi cechami. Zbyt wiele Cię interesuje Darkness. Owszem, mógłbym powiedzieć Ci teraz o sobie wszystko, co tylko byś chciała. Ale nie miałoby to dla Ciebie większego znaczenia, gdyż byłyby to tylko puste słowa, zaspokajające Twoją ciekawość, nic nie znaczące, puste słowa. Gdy jednak odpowiedź na którekolwiek z zadanych przez Ciebie pytań wyniknie sama z siebie, przy jakiejś okazji, odpowiedź na te pytania będzie miała dla Ciebie ogromne znaczenie, gdyż będziesz wiedziała, ile pracy kosztowało Cię, by dowiedzieć się, jak ona brzmi. Nabierzesz do niej sentymentu. Nie ma sensu wszystkiego mówić od razu. Poza tym, stracilibyśmy całą frajdę - zakończył z szerokim uśmiechem, zostawiając mnie i moje myśli na pastwę burzy mózgów.
Inteligentni ludzie są podli.
***
Sobota. Upragniony dzień, początek weekendu, taki przed-przedponiedziałek.
Tego dnia całą paczką wybraliśmy się na plażę. W sumie dokładnie tak samo, jak wtedy, gdy ja i Eric poszliśmy w te miejsce w dniu ,,wolnym" od szkoły. Wtedy też Jacob i Alice złożyli nam wizytę i dołączyli do nas.
Szykowałam właśnie odpowiedni strój kąpielowy. Tego dnia nie miałam ochoty tylko siedzieć i patrzeć w wodę.
- Czerwony - usłyszałam za sobą. Spojrzałam na czerwone bikini ze strojnym wiązaniem u szyi.
- A co myślisz o turkusowym? - podniosłam z łóżka turkusowe monokini ze zdobieniami. Było moim ulubionym.
- Jak się opalisz w ten sposób, to będziesz śmiesznie wyglądać - Alice się zaśmiała. Przewróciłam oczyma.
- O której mamy się z nimi spotkać? - spytałam, odwracając się w jej kierunku.
- Za... Dziesięć minut? Masz mało czas.
Zlustrowałam ją wzrokiem.
- Wyglądasz świetnie - powiedziałam komentując jej białe monokini ze ślicznymi zdobieniami.
- Nie zastanawiało Cię nigdy to, że jak dziewczyna skomplementuje dziewczynę, to nikt nie doszukuje się podtekstu, a jak facet faceta to... Sama wiesz, no nie?
Zaśmiałam się. Czasem dziwiły mnie jej wnikliwe, ale zarazem tak logiczne pytania.
- Nie mam pojęcia dlaczego tak jest, ale gdyby faceci zachowywali się identycznie jak dziewczyny w stosunku do siebie, świat byłby jeszcze dziwniejszy.
Chwilę później zeszłyśmy do chłopaków. Obaj byli już gotowi, więc ruszyliśmy w drogę. Oczywiście Alice u boku swojego chłopaka, ja natomiast nie narzekałam na to, że mnie przypadł zaszczyt rozmowy z Erickiem.
- O czym myślisz? - spytał po chwili.
- Czasem zastanawiam się nad Twoimi słowami. Tymi, które powiedziałeś mi ostatnio.
Brunet zmrużył brwi i spojrzał na mnie niezrozumiale.
- Mówiłem Ci dużo rzeczy. Co konkretnie masz na myśli?
- To o cierpliwości.
Teraz na jego twarz wdarł się uśmiech. Spojrzałam przed siebie na przyjaciół, ale oni prowadzili jakąś zaciętą konwersację na swoje tematy, bo nie skupiali się na niczym wokoło. Czasem zazdrościłam Alice, że znalazła swoją bratnią duszę, przyjaciela, przy kim nie musiała nikogo udawać, mogła być sobą i mówić wszystko. Ta relacja nie opierała się tylko na romantycznym uczuciu, ale przede wszystkim na przyjaźni. To było piękne. Wiedziałam, że kiedy zostaną parą staruszków nadal będą kochać się i szanować tak samo, jak teraz.
- I do jakich wniosków doszłaś? - moje rozmyślania brutalnie przerwał zielonooki.
- Do tego, że masz rację.
Kiedy wypowiedziałam te słowa uśmiech dumy wkradł się na jego twarz.
- Ale jednak patrząc na to szerzej, Ty po prostu stwarzasz otoczkę zbyt dużej tajemniczości, więc naturalnym jest moja niecierpliwość - dodałam dumnie. Przewrócił oczami.
- Twoja kolej, Darkness - powiedział. Domyśliłam się, że chodziło mu o zadawanie pytań, co sprytnie wyłapałam.
- Czego najbardziej się obawiasz?
Szykowałam właśnie odpowiedni strój kąpielowy. Tego dnia nie miałam ochoty tylko siedzieć i patrzeć w wodę.
- Czerwony - usłyszałam za sobą. Spojrzałam na czerwone bikini ze strojnym wiązaniem u szyi.
- A co myślisz o turkusowym? - podniosłam z łóżka turkusowe monokini ze zdobieniami. Było moim ulubionym.
- Jak się opalisz w ten sposób, to będziesz śmiesznie wyglądać - Alice się zaśmiała. Przewróciłam oczyma.
- O której mamy się z nimi spotkać? - spytałam, odwracając się w jej kierunku.
- Za... Dziesięć minut? Masz mało czas.
Zlustrowałam ją wzrokiem.
- Wyglądasz świetnie - powiedziałam komentując jej białe monokini ze ślicznymi zdobieniami.
- Nie zastanawiało Cię nigdy to, że jak dziewczyna skomplementuje dziewczynę, to nikt nie doszukuje się podtekstu, a jak facet faceta to... Sama wiesz, no nie?
Zaśmiałam się. Czasem dziwiły mnie jej wnikliwe, ale zarazem tak logiczne pytania.
- Nie mam pojęcia dlaczego tak jest, ale gdyby faceci zachowywali się identycznie jak dziewczyny w stosunku do siebie, świat byłby jeszcze dziwniejszy.
Chwilę później zeszłyśmy do chłopaków. Obaj byli już gotowi, więc ruszyliśmy w drogę. Oczywiście Alice u boku swojego chłopaka, ja natomiast nie narzekałam na to, że mnie przypadł zaszczyt rozmowy z Erickiem.
- O czym myślisz? - spytał po chwili.
- Czasem zastanawiam się nad Twoimi słowami. Tymi, które powiedziałeś mi ostatnio.
Brunet zmrużył brwi i spojrzał na mnie niezrozumiale.
- Mówiłem Ci dużo rzeczy. Co konkretnie masz na myśli?
- To o cierpliwości.
Teraz na jego twarz wdarł się uśmiech. Spojrzałam przed siebie na przyjaciół, ale oni prowadzili jakąś zaciętą konwersację na swoje tematy, bo nie skupiali się na niczym wokoło. Czasem zazdrościłam Alice, że znalazła swoją bratnią duszę, przyjaciela, przy kim nie musiała nikogo udawać, mogła być sobą i mówić wszystko. Ta relacja nie opierała się tylko na romantycznym uczuciu, ale przede wszystkim na przyjaźni. To było piękne. Wiedziałam, że kiedy zostaną parą staruszków nadal będą kochać się i szanować tak samo, jak teraz.
- I do jakich wniosków doszłaś? - moje rozmyślania brutalnie przerwał zielonooki.
- Do tego, że masz rację.
Kiedy wypowiedziałam te słowa uśmiech dumy wkradł się na jego twarz.
- Ale jednak patrząc na to szerzej, Ty po prostu stwarzasz otoczkę zbyt dużej tajemniczości, więc naturalnym jest moja niecierpliwość - dodałam dumnie. Przewrócił oczami.
- Twoja kolej, Darkness - powiedział. Domyśliłam się, że chodziło mu o zadawanie pytań, co sprytnie wyłapałam.
- Czego najbardziej się obawiasz?
***
Rozdział z dedykacją dla Sawci, wiernej przyjaciółki której sceptyzm, ironia i humanizm towarzyszy mi od czterech lat :D Oraz Invisible, która jak sama nazwa wskazuje, od jakiegoś czasu jest niewidzialna, przez co bardzo ubolewam. In, jeżeli to czytasz to wiedz, że ja czekam na Twój powrót na bloggera!
Kochani komentatorzy, czytelnicy - wam również bardzo dziękuję. Za polecenie bloga, za komentowanie i wsparcie. Na razie zaniedbałam wasze blogi, ale mam nadzieję, że mi to wybaczycie. To przez poprawki i nawał pracy w szkole :( Postaram się to nadrobić w sierpniu.
Dziękuję wam raz jeszcze. Do napisania kochani!
Cudo <3
OdpowiedzUsuńHej, jestem nową czytelniczką :)
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba twój styl pisania
Wszystko co opisujesz wydaje się prawdziwe.
A ten rozdział jest świetny ;)
Piękne słowa powiedział Erick o ciekawości i niecierpliwosci.
Tyle błędów... Staczasz się, Ruda. �� Ale postaramy się to naprawić ���� Nie jest taki najgorszy �� Niecierpliwie (bo ja mogę taka być ��) czekam na kolejne!! Podrzucę Ci parę pomysłów na niektóre "sceny"... ����
OdpowiedzUsuńKocham <3
OdpowiedzUsuńGenialny rozdział :)
Tak jak i pozostałe
Cudowny rozdział!
OdpowiedzUsuńCoraz bardziej podobają mi się rozmowy Van i Ericka. Najbardziej podobało mi się to o ciekawości. Fajnie, fajnie. ;)
Czekam na next. :*
Yhhh... Ale dawno mnie nie było na bloggerze xD
OdpowiedzUsuńWiesz, że dzięki tobie zrozumiałam, że można z każdym rozdziałem coraz bardziej zakochiwać się w danej postaci? <3 Ja tam raczej od razu oddaję moje serduszko, ale to początkowo zamknięte dla Erica, otwiera się dla niego coraz szerzej i coraz więcej miejsca w nim zajmuje *-* Van też jest fajna, co jest zadziwiającym stwierdzeniem w moich utach, gdyż rzadko zdarza mi się polubić głównego bohatera, zwłaszcza gdy jest to dziewczyna :P Ale oni naprawdę skradli moje serduszko.
Nie mogę się już doczekać kolejnego rozdziału, które zawsze zawsze poprawiają mi humor ^^
Pozdrawiam cieplutko
Kate ;*