Kolejną osobą był jej chłopak, Jacob - chłopak o piwnych oczach, ciemnych blond włosach i figurze modela. Pasowali do siebie. Oprócz atrakcyjnego wyglądu oboje mieli świetne poczucie humoru i wysoki iloraz inteligencji, a na domiar wszystkiego - oboje nie zdawali sobie sprawy z tego, jak świetnymi osobami są.
Alice i Jacob znali się od małego i ich drogi wielokrotnie się krzyżowały. Mimo to, zostali parą dopiero dwa lata przed rozpoczęciem nauki w college'u.
- Słuchasz mnie? - do moich uszu dotarł południowy akcent przyjaciółki.
- Tak, tak Oczywiście. Zamyśliłam się tylko trochę - to było jedyne usprawiedliwienie, jakie przyszło mi do głowy. Ale rzeczywiście, moje myśli ciągle krążyły wokoło zbliżającego się projektu. Kto by pomyślał, że mój współpracownik przeniesie się do innej klasy i zostanę z tym sama?
- Ostatnio często to robisz - zaśmiała się, po czym wzięła kawałek kurczaka z sałatki do ust. Z trudem oprzytomniałam, a wraz z tym, zdałam sobie sprawę, że jeszcze nie tknęłam mojego jedzenia. Westchnąwszy ugryzłam kawałek burgera i po raz kolejny pogrążyłam się w rozmyślaniach.
- Znowu to robisz - poirytowany głos Alice dał o sobie znać, wybudzając mnie z błogiego stanu wyłączenia.
- Przepraszam - dodałam ze skruchą - Po prostu męczy mnie to, że Jasper zrezygnował z zajęć lingwistycznych i zostałam sama z projektem.
- Nie możesz poprosić kogoś innego? - podsunął dotąd milczący Jacob.
- Myślisz, że nie próbowałam? Ale każdy ma już swoją parę. Poza tym mam za mało czasu, by cokolwiek wskórać.
- Więc nie masz nic? - spytała zaniepokojona Alice, patrząc na mnie spod swoich czarnych oprawek okularów.
- Al, mam trochę materiału i trzy strony eseju, ale co mi po tym, jak mam do napisania jeszcze siedemnaście. Nie znajdę nikogo.
- Może się uda. Nie zostało wcale tak mało czasu - Jacob próbował mnie pocieszyć. Na marne.
- Dwa miesiące, to kolosalnie mało czasu - powiedziałam z nutką irytacji.
Może dla innych to było ogromnie dużo godzin do zagospodarowania, ale ja przeliczałam wszystko zbyt dokładnie i robiłam zbyt perfekcyjnie. Napisanie eseju z zajęć lingwistycznych, na które z naszej trójki uczęszczałam tylko ja, było ogromnym przedsięwzięciem, a nie miałam nikogo, kto mógłby mi pomóc.
Kiedy nadal użalałam się nad swoim losem i własnymi problemami obarczałam przyjaciół, rozbrzmiał się dzwonek, który niejako oznajmił, że moja przerwa na lunch dobiegła końca. W tym momencie musiałam rozstać się z dwójką przyjaciół i skierować się na zajęcia do sali lingwistycznej. Przeciągałam dosłownie każdą minutę przeznaczoną na dotarcie do celu.
Pani na pewno miała zamiar mnie zapytać, czy znalazłam już kogoś. Tego dnia mijał wyznaczony termin. Jeśli nie dałabym odpowiedzi, zostałabym skazana na morderczą pracę w pojedynkę. A co najgorsze - wszystko wskazywało, że to właśnie nastąpi.
Wlekłam się do drzwi z tabliczką ,,308", które znajdowały się na drugim z pięciu pięter. Kiedy tylko znalazłam się przed nimi, nie pewnie nacisnęłam na klamkę i weszłam do środka. Z ulgą mogłam stwierdzić, że nie ma jeszcze nauczycielki, co dało mi kolejne sekundy względnego spokoju.
Tak czy inaczej, tak bardzo skupiłam się na tym fakcie, że nie zauważyłam, jak weszłam w osobę przed sobą.
- Bardzo przepraszam, zagapiłam się.
Przede mną w swojej całej osobie stała Emily - drobna dziewczyna, życzliwa i miła dla wszystkich.
- Jest okey. A jak z projektem? Nadal nie masz pary? - spytała z troską w głosie.
- Nie, a raczej więcej czasu na to nie dostanę.
- Wydaje mi się, że jednak masz szansę na znalezienie kogoś - mrugnęła do mnie porozumiewawczo i oddaliła się. Zachowywała się... Dziwnie. Pokręciłam głową wyrzucając swoje absurdalne myśli. Byłam po prostu przewrażliwiona - powtarzałam sobie. Szybko jednak się okazało, że byłam w błędzie.
W ławce od początku roku siedziałam sama. Jednak nie tego dnia. Na moim miejscu - w trzeciej ławce od strony okna - siedział mężczyzna, który na moje oko mógł mieć 21 lat. Niestety moja natura kazała mi wyciągnąć pochopne wnioski i się ich trzymać - chłopak nie zdał i został przeniesiony do tej szkoły. Nie wiedziałam go wcześniej, a moja teoria zdawała się jak najbardziej słuszna i prawdopodobna.
Miał kruczoczarne włosy, prosty nos, kwadratową szczękę i pełne usta. To jednak nie jego przystojna twarz i umięśnione ciało zrobiło na mnie wrażenie. To jego wzrok. Intensywnie zielony, skupiony wprost na moim.
Nie wiedziałam, jak się zachować, a dopiero po chwili uświadomiłam sobie, że się na niego gapię i marszczę brwi. Ponieważ była to ostatnia wolna ławka, przyszło mi zająć miejsce obok.
- Przepraszam, mogę się dosiąść? - spytałam sarkastycznie. Obdarzył mnie za to ironicznym, krzywym uśmieszkiem, po czym rzekł:
- Ależ proszę, nie krępuj się.
Przewróciłam oczami, po czym usadowiłam się tuż obok niego. Zalatywało arogancją. Chłopak na pewno był świadom swojej atrakcyjności, co dawało mu pewność siebie. Ale im większa pewność siebie, tym poziom arogancji niebezpiecznie wzrasta. Nie lubiłam arogantów.
- Panie Black - usłyszałam głos nauczycielki, która właśnie weszła do klasy. Zauważyłam, że zwraca się do przybysza zajmującego moje miejsce - Czym to sobie zasłużyliśmy na twoją obecność?
- Stęskniłem się - odparł zgryźliwie, ze złośliwym uśmieszkiem. Igrał z ogniem i najwyraźniej doskonale się z tą świadomością bawił.
- Akurat. Nie było cię tu od początku roku szkolnego. Myślałam, że się już tu nie uczysz.
Czyli był uczniem tej szkoły. Nie został przeniesiony... Więc pudło. Wychodziło na to, że nie zdał.
- No to doszła pani do złych wniosków.
- Zapewne nic nie wiesz o projekcie lingwistycznym, jaki jest robiony w parach - zbyła jego kąśliwą uwagę i trafnie zmieniła temat.
- Cieszy mnie ta wiadomość. Ale projekt z przyjemnością wykonam sam.
Cieszyły mnie jego słowa. Nie miałam zamiaru być przyłączana do niego.
- Nie musisz się o to martwić - zapewniła nauczycielka - Jedna z naszych uczennic jest bez pary. Cieszy mnie fakt, iż już się zapoznaliście.
Klapa. Totalna klapa. Spojrzał na mnie, unosząc wysoko brwi. jego arogancja i pewność siebie powinny dać mi jasno do zrozumienia, że odmówi i zaśmieje się. Lub coś w tym stylu. Ale najwyraźniej nie powinnam dochodzić do błędnych wniosków, bo ten facet był nieprzewidywalny.
- Oczywiście, że zdążyliśmy się poznać. Chętnie wykonam ten projekt.
- Cieszy mnie ta świadomość - uśmiech wyższości zawitał na ustach nauczycielki, podczas gdy mnie zaczęły płonąć policzki z poirytowania.
- Przepraszam! Czy ja w tym momencie nie mam nic do powiedzenia? - spytałam. Ostatnie, co mi się marzyło to współpraca z niejakim Blackiem.
- W tym momencie możesz zostać wydalona z moich zajęć bądź przyjąć pomoc - skwitowała nauczycielka.
Zostałam z tym wszystkim sama. No, może nie do końca, jeśli liczyć przeszywający wzrok klasy i poczucie obecności nowego. Nagle poczułam się niewiarygodnie mała, w każdym tego słowa znaczeniu.
Zapowiadały się długie miesiące.
***
Kochani! Cieszę się, że odkąd założyłam nowego bloga, zaczęło mnie obserwować pięć osób :) Dziękuję wam bardzo za wszystko - szczególnie za komentarze ;)
No więc mamy nową historię :) Mam nadzieję, że wam się spodoba :) Dziękuję za to, że jesteście ze mną.
Do napisania!
Genialny *-*
OdpowiedzUsuń~Darkness
Cudowny rozdział!
OdpowiedzUsuńZapowiada się kolejna ciekawa historia w twoim wykonaniu. Zresztą jak zawsze. Wszystkie twoje blogi były świetne, więc ten też będzie.:D
Czekam na next. :*
♥
OdpowiedzUsuńNominowałam cię do LBA!
OdpowiedzUsuńhttp://life-is-like-a-labyrinth-raura.blogspot.com/2016/03/lba.html
Cudo <3
OdpowiedzUsuńNominowałam cię do LBA
http://love-do-way-you-lie.blogspot.com/2016/03/lba.html