- I jak Ci idzie projekt? - spytał po jednej z lekcji matematyk. Uśmiechnęłam się niewinnie i dla potwierdzenia dodałam:
- Świetnie. Jest tak, jak to sobie wyobrażałam.
Zmrużył brwi. Kierowaliśmy się właśnie na kolejne zajęcia, na których niestety również siedzieliśmy razem. W sumie Eric był tak wkurzający, że nie zostawił mi ani jednej lekcji bez niego w ławce tuż obok mnie. Zaczął przyglądać mi się w milczeniu, a ja udawałam, że tego nie widzę. Ale jak wiadomo, jest powiedzenie: ,,cisza przed burzą", więc Eric w końcu wypalił:
- Kłamiesz.
Zamarłam. On mnie znał lepiej, niż ja sama siebie. Czuł to. Wystarczyło mu tylko spojrzenie na mnie, ale tak wnikliwe, jakbym nagle się przed nim otwierała.
- Skąd to podejrzenie? - spytałam unosząc brew. Przenikliwe spojrzenie jego ciemnozielonych tęczówek zaczęło świdrować moje, niebieskie gałki oczne. Przełknęłam głośno ślinę.
- Po prostu to widzę. Nie radzisz sobie?
,,Skądże!" - krzyczała moja podświadomość, chcąc zmusić usta, by to powiedziały. Jednak mój organizm zaczął buntować się sam, przeciwko sobie.
- Mam chwilowe problemy.
Ujmą dla mnie by było, gdybym powiedziała mu o braku weny lub kompletnej pustce w mojej głowie.
- Mogę Ci pomóc.
Raz. Dwa. Trzy. Nie powiedział tego. Niemożliwe.
- Nie chcę.
- Możesz tego nie chcieć, ale jeśli Ci nie pomogę, to wiem, że na czas nie skończymy tego projektu. A jak dobrze wiemy - oboje chcemy zaliczyć semestr.
- Dlaczego miałbyś to robić?
- Przecież już Ci wytłumaczyłem. A poza tym, jak Ci nie pomogę, to nawet jeśli skończysz, to ja nie zdążę wyrobić się ze swoją częścią.
Prychnęłam. Stwierdził właśnie, że zrobię projekt w strasznie długim czasie. I niestety miał rację. Nie poradzę sobie bez niego.
- Co proponujesz? - spytałam zatrzymując się na środku korytarza i poprawiając dłonią torbę, która spoczywała na moim lewym ramieniu.
- Proponuję, byś przystała ze mną na układ.
Założyłam dłonie na piersiach i skrzyżowałam je. O co mu chodziło? Dlaczego to on zawsze wszystko kontrolował? Nie podobało mi się to.
- Jaki układ? - może i zabrzmiałam zbyt ciekawie, ale w rzeczywistości chyba pierwszy raz w życiu naprawdę interesowało mnie to, co ona ma mi do powiedzenia.
- Cztery razy w tygodniu, w wybranych przez Ciebie godzinach będziemy się spotykać, by omówić projekt, coś napisać oraz wreszcie się jakoś dogadać.
Gdy zakończył swoją wypowiedź miałam ochotę go wyśmiać, ale postanowiłam tego nie robić, by zachować się choć trochę elokwentnie do sytuacji.
- A co ja będę z tego miała? - spytała moja egoistyczna strona. Eric jednak zmrużył brwi, chyba nie do końca łapiąc, co miałam na myśli.
- Jak to co? Skończony projekt - on również skrzyżował dłonie na swojej klatce piersiowej i z uniesioną jedną brwią, przyglądał mi się.
- A skąd mam pewność, że jesteś dobry w pisaniu esejów? - spytałam.
- Musisz mi zaufać.
Te słowa, choć bardzo logiczne, nie docierały do mnie. Zaufać? Mu? Ja nawet w pełni nie ufałam moim przyjaciołom, a co dopiero mu.
- Powiedzmy, że przystanę na ten pomysł. Skończymy projekt. Czy wtedy wreszcie się ode mnie odczepisz? - spytałam.
Ten układ bardzo mi pasował. Ja wyszłabym z zagrożenia, którym jest jego osoba i wreszcie miałabym pełną kontrolę, a on zająłby się własną osobą.
- Jeśli będziesz tego chciała - dodał na luzie.
A niby czemu miałabym nie chcieć? Od jakiegoś czasu marzę tylko, by się ode mnie odczepił. W końcu mam taką możliwość.
- Idziemy na lekcje? - spytałam. Pokiwał twierdząco głową i razem udaliśmy się do sali od zajęć lingwistycznych.
***
- Pójdziemy do biblioteki - powiedziałam, kiedy po raz piąty upierał się, by robić projekt u niego w domu.
- Dlaczego niby w bibliotece? - spytał.
,,Bo tam jest bezpieczniej" dodał mój mózg.
- Bo lubię to miejsce - powiedziały moje usta, nie synchronizując z mózgiem.
- A ja lubię mój dom - upierał się. Spojrzałam na niego z wymalowanym na twarzy sarkazmem, mówiącym: ,,Poważnie?", po czym pokręciłam przecząco głową.
- Czyż to nie ja miałam wybierać miejsce, w którym mieliśmy się spotkać? - spytałam z szerokim, przebiegłym uśmiechem. Moja twarz wyrażała tryumf, w przeciwieństwie do jego, zakłopotanej, pełnej przegranej.
- Oj Nessie, Nessie...
Uśmiech zbladł z mojej twarzy, kiedy na jego pojawił się przebiegły, półkrzywy uśmiech, dodatkowo z jego lekko przymrużonym, roześmianym spojrzeniem.
Czułam wypieki na swojej twarzy, ale szybko je zbagatelizowałam i prychnęłam.
- Biblioteka. Koniec. Kropka - powiedziałam, kiedy wreszcie dostałam porcję jedzenia na lunchu i po raz kolejny dosiadłam się do Jacoba i Alice.
- On zawsze siedzi z nimi. Czemu? - spytała Alice. Spojrzałam w jego kierunku. Zawsze trzymał się paczki jakiś chłopaków ze starszych klas, ale mimo to, co chwile zerkał w moją stronę. Nie odzywał się do nich. Nie rozmawiali. Odwróciłam się w kierunku Jacoba i Alice.
- Nie mam pojęcia. Nigdy o nich nie mówił.
- Zanim się tu wprowadziłaś, też widziałam nie raz, jak z nimi siedział.
Po raz kolejny spojrzałam w jego kierunku i ku swojemu niezadowoleniu zauważyłam, że przyłapał mnie na tym, kiwając z niedowierzaniem, ale też swoim krzywym uśmieszkiem.
- A ja myślałam, że on nie zdał... Znam go tydzień, ale nie potrafię go rozszyfrować.
Jacob uśmiechnął się do mnie z politowaniem i spytał:
- A on zna Ciebie lepiej, niż byś chciała?
- Skąd wiesz? - spytałam zaskoczona. Jacob poszerzył uśmiech i powiedział:
- Z nikim się nie zadaje. Do nikogo nie podchodzi. Tylko siedzi z tamtą grupą. Ale podobno ilekroć kogoś nie pozna, to automatycznie potrafi dane osoby rozszyfrować. Jakby czytał w myślach.
- I dodatkowo jest mega przystojny - dodała Alice, na co Jacob dał jej kuksańca w bok.
- Więc dlaczego rozmawiał ze mną? - spytałam, jakby sama do siebie.
- Piszesz z nim esej. Może dlatego? - zaproponowała Alice.
Nie odpowiedziałam na to. Nadal zastanawiało mnie jego zainteresowanie, jego słowa, jego gesty, to, że z nikim się nie zadawał. Był taki tajemniczy i miał tyle sprzeczności. I mimo, że bardzo chciałam tego uniknąć - to to właśnie ciągnęło mnie do niego najbardziej.
***
Witajcie :) Dziś rozdział trochę krótszy niż zwykle, ale to po prostu z braku czasu. Mam nadzieję jednak, że podoba się wam :)
Dziękuję wam za wsparcie i za to, że jesteście ;) Dziękuję za liczne komentarze <3
Do napisania!