niedziela, 1 maja 2016

Rozdział 07

,,Jednak mogę dziś wpaść".
Dochodziła niemalże 22:00, kiedy dostałam tego sms-a od oczywiście mojego kumpla od eseju.
,,Obawiam się, że jest za późno, by dziś cokolwiek robić".
Byłam padnięta. Nie miałam zamiaru tego dnia robić nic, oprócz włożenia słuchawek do uszu i rozkoszowania się pojedynczymi liniami muzycznymi, które w połączeniu tworzyły ulubione dźwięki moich piosenek. Kochałam rozkoszować się każdą nutą, jaka docierała do moich uszu.
,,Dasz radę jutro po szkole?".
Dziwne było, że Eric w ogóle pytał mnie, czy mam czas. Zazwyczaj sam wolał się nim rządzić. Uśmiechnęłam się delikatnie, ale niestety zdałam sobie sprawę, że następnego dnia to ja nie mogę nic robić. Westchnęłam i odpisałam:
,,Jutro ja, Alice i Jacob wychodzimy do kina".
Zastanowiłam się chwilkę, po czym dodałam, wiedząc oczywiście, że będę żałować tego, co napisałam:
,,Może pójdziesz z nami?".
Kiedy przez kolejne pięć minut nie dostałam żadnej wiadomości poczułam się po prostu głupio. Może odebrał to jako jakieś... Inne intencje? Może wcale nie miał ochoty? A co jak mnie wyśmieje? I przede wszystkim: dlaczego ja się przejmuję?
,,Nie chcę przeszkadzać".
Odetchnęłam z ulgą, kiedy odczytałam tę wiadomość. Uśmiechnęłam się pod nosem i z niedowierzaniem pokręciłam głową. Eric Black był nie pewny siebie? Toż to absurd.
,,Nie będziesz. Ucieszą się".
,,Więc nawet nic nie wiedzą?".
Kiedy dostałam tę odpowiedź zrobiło mi się rzeczywiście troszkę głupio. A co jak Alice i Jacob nie będą chcieli z nim gadać?
,,Ucieszą. Się".
Kliknęłam ,,wyślij" i uśmiechnęłam się. Po chwili dostałam ostatnią tego dnia wiadomość:
,,:)".
Więc odebrałam ją, jako zgodę. Miałam przynajmniej nadzieję, że to właśnie oznacza ta treść.
Po chwili włożyłam do uszu słuchawki i usłyszałam, jak rozbrzmiewają się pierwsze dźwięki akustycznej wersji ,,Give Me a Sign" zespołu Breaking Benjamin. Zasnęłam z uśmiechem na ustach. I tym razem nie spowodowała tego muzyka.
***
- Więc Eric Black zgodził się zostawić swoją paczkę i razem z nami wyjść do kina? - spytała z niedowierzaniem moja przyjaciółka, w czym zawtórował jej chłopak.
- To znaczy... Wysłał buźkę... Ale tak, raczej się zgodził.
Jacob podrapał się po blond czuprynie, a po chwili zaśmiał się pod nosem. Spojrzał na mnie i pokręcił głową, dodając:
- Aż mi się wierzyć nie chce.
- Mnie też - westchnęłam. Na szczęście nie usłyszeli mnie, z czego bardzo byłam zadowolona. 
Szliśmy akurat na wuef. Poprzedniego dnia dowiedzieliśmy się, że zajęcia z wuefu będziemy mieć razem, dlatego byłam naprawdę zadowolona.
Gdy szliśmy w stronę hali gimnastycznej spotkaliśmy Erica. Zauważyłam go (w przeciwieństwie do innych) już z odległości kilkunastu metrów.
Rozpoznałam ten krzywy uśmieszek, przymrużone oczy, które dodawały mu atrakcyjności. Te zielone tęczówki, które były w kolorze tak pięknego szmaragdu, że wydawały się aż nienaturalne.
Czarne, zmierzwione włosy, dołeczki w policzkach...
Tak. Eric zdecydowanie był najatrakcyjniejszym z moich przyjaciół. Nie, żeby miało to jakiekolwiek znaczenie, ale jak porównywało się go na tle innych można było dostrzec, że jest aż zbyt perfekcyjny. 
Zbliżył się do nas pewnym siebie krokiem i przywitał mnie swoim standardowym powitaniem:
- Witaj, Darkness.
Alice zrobiła ciche ,,awwww" i miałam wrażenie, że zaraz:
a) roklei się
b) rozmarzy z wrażenia
c) szturchnie mnie w ramię i zrobi ,,brewki"
Czy przewidziałam, że zrobi wszystkie te rzeczy? Tak. Bo właśnie to zrobiła.
- Hej, Eric - zaczął Jacob - Słyszałem, że dziś wybierasz się z nami.
Byłam bardzo wdzięczna Jacobowi, że zaczął rozmowę i sprawił, że Eric był mniej spięty. Brunet jednak zwrócił całą uwagę na mnie i spytał:
- Nie wiem, idę?
Uśmiechnęłam się szeroko, przewracając oczyma.
- Tak zrozumiałam Twoją wczorajszą wiadomość.
Tym razem spojrzenie jego zielonych tęczówek skupiło się na moim przyjacielu:
- W takim razie, tak. Wybieram się z wami.
Od środka po moim organizmie rozprzestrzeniło się wszechogarniające ciepło. Tak bardzo chciałam się szeroko uśmiechnąć, że policzki zaczęły mnie boleśnie piec, przez powstrzymywanie ich.
Zagryzłam mocno wargi od środka, po czym spuściłam głowę.
- A potem napiszemy esej - usłyszałam jeszcze ponad swoją głową. 
Spojrzałam w górę napotykając jego wzrok i prychnęłam:
- Dziś nie mam dla Ciebie czasu, Eric.
Kąciki jego ust uniosły się na tyle, że mogłam dostrzec jego uzębienie. Te przekrzywione wargi, które układały się w uśmiech, były bardzo zaraźliwe. Po chwili spojrzałam na moją przyjaciółkę, która po raz kolejny gestem brwi pokazała, że jest aż nad zbyt zadowolona.
I wtedy cały czar prysł.
***
Hej, Haj, Helloł!
Rozdział dedykuję nowej, kochanej czytelniczce: Kasi Turbańskiej. Twój komentarz podniósł mnie na duchu i naprawdę dodał mi motywacji ;)
Muszę Ci coś wyznać - też nigdy nie miałam zadatków na humanistę xD Również jestem ścisłowcem w liceum medyczno-politechnicznym (Bio-Chem pozdrawia! :D). Naprawdę dziękuję za całego serduszka za treść i patetyczność Twojej wypowiedzi.
Dziękuję każdemu czytelnikowi, za komentarz. Czekoladko - nie ważne, kiedy skomentujesz. Dla mnie liczy się, że w ogóle <3
Lauren, niestety, też mam takie wrażenie :/ Coraz więcej osób pisze na wattpadzie i to tam zaczyna się rozwijać. Dziękuję za link do piosenki ;)
Emi - mam nadzieję, że już niedługo dodasz coś na swoim blogu :D Jak byłam ostatnim razem, niestety go zawiesiłaś :/ Liczę więc na szybki powrót ;)
Aniu i Karlee - wam również dziękuję za komentarze <3
A teraz żegnam!
Do napisania! :*

6 komentarzy:

  1. Cześć :D
    Czyżbym była pierwsza?
    W sumie to przez większość rozdziału robiłam takie Awww, więc nie do końca wiem, co napisać.
    Van i Eric są tak mega słodcy, że aż cukrzycy dostałam. Ale to tylko upiększa twoje teksty. Tak jak śliczne opisy ^^ Naprawdę zazdroszczę mega talentu, zwłaszcza, że jesteś ścisłowcem :D
    Eric niepewny siebie? To nowość. Czyżby zależało mu na opinii Van na jego temat? :)
    Alice to taka typowa przyjaciółka. Niby cię wspiera, ale potrafi ci zrobić taką siarę przy chłopaku, który ci się podoba, że jedyne co chciałoby się zrobić, to zapaść pod ziemię xD Przyjaciele już tacy są. Szczerzy do bólu. Ale za to ich kochamy *-*
    Zastanawiam się, co Eric ukrywa przed wszystkimi. To takie strasznie nurtujące pytanie. Wiesz, jak zbudować aurę tajemnicy i napięcie xD Ja serio chcę znać tę tajemnicę. I jak to wpłynie na ich znajomość.
    Mam straszny niedosyt. Piszesz tak dobrze, że mogłabym czytać twoje teksty godzinami :)
    Pozdrawiam ciepło
    Kate

    OdpowiedzUsuń
  2. Kolejny genialny rozdział :) Czekam na nexta :)
    Pozdrawiam :*

    http://fasionsstyle.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział.
    Niestety zmykam do nauki i komentarz jest taki krótki.
    Buziaczki <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Co się znowu stało??
    Koniec spokoju? Yay! :D
    Fantastyczny rozdział, jak zwykle :3
    Zostawiam kolejną piosenkę, niesamowicie kojarzącą mi się z Erickiem: https://www.youtube.com/watch?v=dkcTS4fAtlc Tę pewność siebie się po prostu czuje :P
    Co on znowu ukrywa? Znaczy jestem ciekawa i to bardzo, ale wiem, że najlepsze jest to właśnie czekanie na wyjaśnienia. Udanej majówki życzę
    ~Jak zwykle nic nie robiąca Lauren Coolness xx ♥.

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej, to ja, dawna Emi Delly. Zmieniłam nick. Jakby, co to już odwiesiłam bloga. Wczoraj dodałam nowy rozdział. Na dodatek założyłam też nowgo bloga. Może wpadniesz?
    http://fire-and-water-raura.blogspot.com/

    Rozdział jak zawsze wyszedł ci świetnie! :)
    Eric i Van to dwa słodziaki. Normalnie cały czas się uśmiechałam, jak czytałam. Nadal się uśmiecham. :)
    Czekam na next. :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny < 3
    Wiem, że ważne jest to, że w ogóle skomentuje, ale i tak chce za to przeprosić, że nie mogłam wcześniej (taki nawyk) :)
    Ciągle Eric mnie czymś zaskakuje. No, bo raz jest taki obojętny, a raz to nieśmiały i niepewny. To naprawde mnie zastanawia i do tego też jak on się zachowuje przy Van. Eric, to bardzo tajemniczy chłopak :)
    Dobra, kończe już moje gadanie, bo cię pewnie na śmierć zanudze xD
    Czekam na nexta!
    Pozdrawiam :*
    Twoja Star♥ (wcześniej Czekoladka)

    OdpowiedzUsuń